W rejony Czarnohory udała się na kolejną etnograficzną wyprawę badawczą ekspedycja zorganizowana w ramach projektu „Świat karpackich rozet - działania na rzecz zachowania kulturowej unikalności Karpat”. Druga w ukraińskich Karpatach (i trzecia w ramach projektu) wizyta po materiały dla Instytutu Karpackiego w Bystrem, miała miejsce w dniach 27-31.07.2019 r.
Pierwszą wizytę poznawczą uczestnicy II wyprawy w ukraińskie Karpaty złożyli w domu kultury w miejscowości Glebówka nieopodal Bohordczanów. Twórczyni ludowa, a zarazem kierownik placówki - p. Halina Capko, przybliżyła sposoby jakie wykorzystuje się w tzw. malarstwie petrykowskim. Przy okazji wizyty zainteresowani mogli nauczyć się malowania bez użycia pędzla oraz rozróżniania m.in. kolorystyki i wątków artystycznych charakterystycznych dla Bojków i Hucułów. Oprócz warsztatów praktycznych, podczas których goście tworzyli swoje obrazy (np. na ozdobnych deskach kuchennych), można było także posłuchać o charakterystycznej metodzie pisania ikon oraz obejrzeć bogatą ekspozycję składającą się zarówno z wytworów o charakterze sakralnym, jak i ludowej sztuki użytkowej.
Kolejną odwiedzoną twórczynią ludową była p. Anna Krulikowska, na co dzień sprawująca funkcje kierownicze w publicznej instytucji kultury (teatr). Jej miejsce zamieszkania w Dorze (części Jaremcza), stanowi równocześnie warsztat, w którym powstają m.in. niepowtarzalne hafty inspirowane i zanurzone w tradycji huculskiej. Pani Anna dała gościom praktyczny pokaz robótek ręcznych właściwych dla mieszkańców tej części Karpat, przedstawiała też m.in. jak powstają tradycyjne: lalki, makaty, gobeliny, czy odświętna odzież wraz z nakryciami głowy. Ponadto godnym odnotowania faktem z działalności p. Anny, jest wytwarzanie przez nią miniaturowych elementów garderoby, które prezentowane są na dostarczanych przez darczyńców lalkach. Twórczość p. Krulikowskiej posiada zatem walor dydaktyczno-zachowawczy.
Innym elementem składającym się na całą misję, była piesza wyprawa na Howerlę (2061 m.). Ten najwyższy szczyt Ukrainy, niegdyś uchodzący za świętą górę Hucułów, dziś zajmuje wyjątkowe miejsce w życiu wielu Ukraińców. Twórczość ludowa Hucułów, ich osobowość oraz ich zdolność do pokonywania wielu przeciwności losu, inspirowana jest duchem miejsca w jakim przyszło im żyć. Bardzo liczne wędrówki mieszkańców na Howerlę, a także okoliczne szczyty (powiązane są nierzadko z ich autentyczną kontemplacją), pozwalają zrozumieć przypisywaną tym wierzchołkom doniosłą rolę. Dzięki poznaniu tych wyjątkowych miejsc łatwiej jest też zrozumieć dążność mieszkańców Karpat do zachowania i upowszechniania wiedzy dotyczącej miejscowej spuścizny kulturowej.
Równie niemałym ładunkiem poznawczym zostali uraczeni uczestnicy wyprawy podczas wizyt poglądowych w Jaremczu i Worochcie. Te dwie miejscowości położone nad rzeką Prut słyną ze swego unikalnego charakteru, który potrafi łączyć tożsamość lokalną z funkcją rekreacyjnego okna na Ukrainę (- a nawet świat). Piękne, drewniane obiekty miasteczka Jaremcze oraz coraz częściej nowoczesna infrastruktura, przypominają o uzdrowiskowej roli, jaką odgrywa to miasto. Stawiając kroki na jego trotuarach co chwilę odczuwa się związek z tradycją, a dowodem na to są choćby produkty wystawiane na sprzedaż przez handlujących miejscowych. Rozmaite sery, ludowe medykamenty, „dary lasu”, czy np. różne rodzaje wyprawionych skór i wyrobów skórzanych wykonanych przez lokalnych mistrzów zgodnie z wielowiekowymi prawidłami są świadectwem, że Hucułowie z tradycją są ciągle „za pan brat”.
Podobnie, choć nie tak samo jak w Jaremczu, jest w Worochcie. To osiedle typu miejskiego jest znanym ośrodkiem sportów zimowych, zwanym przed 1939 rokiem „drugim Zakopanem”. W Worochcie w 1922 roku, a więc trzy lata wcześniej niż w Zakopanem, powstała pierwsza profesjonalna skocznia narciarska. Organizowano tutaj mistrzostwa w skokach narciarskich, a od 1928 r. Worochta posiada oficjalny status uzdrowiska. W centrum osiedla oraz na zboczach okolicznych gór zbudowano wiele prywatnych willi i pensjonatów, których niegdyś było kilkaset. Obiekty te nosiły często nazwy nawiązujące do lokalnych lub romantycznych bohaterów, ale też i innych miejsc o konotacji karpackiej. Były to m.in.: „Dobosz”, „Raj”, „Grażyna”, czy „Morskie Oko”. Przed wojną, ale i w okresie ZSRR do Worochty przybywały osoby z pierwszych stron gazet.
Innym interesującym elementem wyprawy było uczestnictwo w inscenizowanym weselu w stylu bojkowskim (w wykonaniu regionalnej kapeli), posiadającym wiele walorów rzeczywistej uroczystości. Główny atutem wydarzenia była możliwość jego nieskrępowanej rejestracji, a uczestnicy wyprawy z niemałym zaangażowaniem starali się wniknąć i poznać elementy obrzędowości składające się na ceremonię zaślubin.
Sporo wiedzy i wrażeń udało się też zebrać w miejscowości Wierchowina (dawne Żabie). W tej miejscowości uczestnicy wyprawy zwiedzali „Muzeum Instrumentów Muzycznych Romana Kumłyka”, gdzie obserwowali również pokaz gry na huculskich instrumentach. Opiekunem placówki jest obecnie pani Natalia – córka zmarłego w 2014 r. muzykanta i pasjonata etnografii Romana. Choć z wykształcenia jest ona lekarzem pediatrą, to z oddaniem pełni rolę kustosza i wykonawcy regionalnych utworów muzycznych. Starała się ona we wszechstronny sposób wprowadzić gości w „zaczarowany” świat huculskich obyczajów i dźwięków.
Dalszym elementem wyprawy, który obejmowała wizyta w Wierchowinie było uczestnictwo w pokazie tradycyjnego wytwarzania sera oraz przędzenia wełny przez miejscową gospodynię – panią Galinę. Gaździna zaprosiła też zgromadzonych do swojego domu, stanowiącego niejako żywe muzeum, celem przeprowadzenia pogadanki i ukazania zastosowania rozmaitych (nieraz już powszechnie nie używanych) sprzętów.
Ostatniego dnia wyprawy uczestnicy udali się transportem miejscowym do Maniawy, która zyskała sławę z dwóch głównych względów: wysokiej rangi monastyru oraz urzekających swym pięknem kaskadowych wodospadów. Monastyr zwany Maniawskim Skitem, powstał on m.in. jako odpowiednik eremu z greckiej góry Atos dla terenu Rusi. Niestety koleje dziejowe spowodowały, że ten prawosławny kompleks klasztorny popadł w ruinę. Po około 200. latach podjęto prace rekonstrukcyjne obiektu i dziś ponownie odgrywa on funkcje sakralne, a prace nad odtworzeniem jego dawnej krasy nie ustają. Obiekt jest miejscem odwiedzin pątników nie tylko konfesji prawosławnej, lecz również katolików obrządku wschodniego oraz łacińskiego.
Wodospady maniawskie (na potoku Maniawka) stanowią z kolei trwały element, który stale pojawia się w kulturze miejscowych w powiązaniu z sąsiednim Uroczyskiem Lubliniec. Odniesienia do czystej, głośnej i ożywczej wody, są m.in. doskonałą rekomendacją do spędzania tam wolnego czasu – także w sposób aktywny.